czwartek, 30 stycznia 2014

Ach, ta mentalność.

Z WIKIPEDII:
"Mentalność – całość przekonań, postaw, poglądów, sposobu myślenia grupy społecznej (narodu) lub jednostki. Na mentalność mają wpływ czynniki społeczne, kulturowe i biologiczne.
Ogólny system zasad, którymi jednostka lub zbiorowość kieruje się przy postrzeganiu, odczuwaniu, wartościowaniu i reagowaniu na życie społeczne, często jest nieuświadomiony. Mentalność jest budowana przede wszystkim na założeniach norm społecznych obowiązujących w danej grupie."
  
Właściwie nie wiadomo co to dokładnie znaczy, prawda? Jeśli wiesz o co mi chodzi, możesz przeskoczyć trzy akapity dalej.

Jeśli jednak ciężko Ci to zrozumieć,
wyobraź sobie taką sytuację:

Pochmurnego, zimnego i nieprzyjemnego zimowego wieczoru leżysz na łóżku bezmyślnie patrząc w sufit i słuchając jakiegoś radia oddajesz się głębokim przemyśleniom. Nagle, gdzieś do Twej świadomości docierają dźwięki piosenki, której nie słyszałeś od lat. Twoje myśli zaczynają wokół niej krążyć, zaczynasz kreować w głowie dramatyczną historię, w czasie solówki bohater Twojej wizji w slowmotion przeskakuje przez barierkę mostu lądując w lodowatej rzece, ale na szczęście udało mu się zgubić pościg. Ostatnie dźwięki utworu i szeptane słowa wokalisty idealnie komponują się z uśmiechem na twarzy uciekiniera, który pomimo przejmującego chłodu ocalił swe życie. I co teraz? Pełen zapału siadasz przed komputerem / przy biurku i zaczynasz pisać. Piszesz, piszesz, piszesz, opisujesz potężne wybuchy, krzyki, pisk opon i dźwięk wystrzału ze strzelby. Tak! Właśnie napisałeś wspaniałe opowiadanie! Ale co teraz? Jesteś tak przepełniony radością i dumą ze swego dzieła, że chcesz podzielić się tym ze światem. I tu zaczynają się schody. Wrzucić na bloga? Nie, i tak nikt nie przeczyta. Facebook? Niiee, przecież na pewno nikogo nie interesuje co piszę, na pewno uznają to za spam, albo co gorsza wyśmieją, chamsko krytykując. Nie, nie, nie. Po co się narażać. Opowiadanie ląduje na dysku twardym / w najniższej szufladzie, by umarło śmiercią naturalną. Przecież i tak nie było dobre.


A może inaczej?

Dziś dzień wypłaty, odkładasz pewne sumy na konto oszczędnościowe / do słoika już ponad pół roku, dziś w końcu stać Cię na kupno wymarzonej lustrzanki. Jedziesz do sklepu, odbierasz wymarzony przedmiot, dzień czy dwa później udajesz się w góry / nad morze / do pobliskiego lasu zrobić zdjęcia. Wiesz, że potrafisz, czujesz, że masz to coś, robisz zdjęcia, zmieniasz przysłonę, ustawiasz balans bieli, próbujesz z lampą i innymi parametrami, a po powrocie do domu, przeglądając zdjęcia, jesteś zachwycony efektami. Myślisz: nieźle mi to wyszło! Muszę je gdzieś opublikować. Fotoblog? Ciężko będzie znaleźć odbiorców. Fanpage na fejsie? "Jan Kowalski Photography"? Przecież to takie oklepane. A poza tym, zaraz znajdzie się jakiś doświadczony fotograf, który skrytykuje zdjęcia, powie, żebym się nie zabierał za coś czego nie potrafię, a poza tym i tak nie będzie polubień, bo nikogo to nie zainteresuje. Zresztą, te zdjęcia wcale nie są takie super. Lądują więc w jakimś folderze, daleko, głęboko, w ciemnych i zapomnianych czeluściach komputera.


Spróbujmy z innej strony:

Jesteś sam w domu. Wszyscy domownicy gdzieś wyszli, mama na zakupy, tato w pracy, rodzeństwo w szkole, współmałżonek na spotkaniu biznesowym, dziadkowie u znajomych, pies goni własny ogon, a kot śpi na ciepłym kominku. Masz pełną swobodę, jesteś ze sobą sam na sam. Co zrobić? Masz przecież pasję - śpiewanie. Uruchamiasz komputer i wędrujesz po youtube w poszukiwaniu piosenek z tekstem, by szkolić wokalne umiejętności, słuchasz coverów młodych osób, którym wspaniale idzie. Nagle wpadasz na pomysł - też chcesz się pokazać. Do głowy przychodzą różne myśli: serwis z karaoke? Nie, to dla dzieci, poza tym wyśmieją moje beznadziejne próby. Youtube? A co, jak znajomi zobaczą? Nie będę miał spokoju do końca życia. Występ na szkolnym apelu / w klubie / na domowej imprezie, gdzie gospodarz ma konsolę, mikrofony i kilka płyt z karaoke? Nie, ośmieszę się przecież. Nie odważę się. Wyobrażasz sobie ich szydercze twarze, ich diabelskie śmiechy i widzisz jak wskazują na Ciebie palcem krzycząc "to ten, który jęczy!". Tym sposobem zamykasz youtube'a i z poczuciem beznadziejności siadasz przed telewizorem.


Przykładów można by wymieniać miliony. Chcesz założyć bloga, namalować obraz, wydziergać skarpetki, zapisać się na siłownię czy poznać kogoś nowego. Czujesz wszechogarniający entuzjazm, chęć do działania, ale właśnie na tym etapie pojawiają się myśli "co oni pomyślą?", "jak wypadnę?", "na pewno się ośmieszę" albo "wezmą mnie za głupka".


to jest właśnie mentalność

Strach przed innością i wyróżnianiem się (w pozytywnych znaczeniach tych słów!). Ślepe podążanie za tłumem i powielanie oklepanych schematów. Spróbujmy więc odpowiedzieć na pytanie, jak w takiej sytuacji odnaleźć szczęście, pewność siebie i cieszyć się z życia oraz korzystać z niego najlepiej jak się da?

Odpowiedź jest prosta: ZACZĄĆ DZIAŁAĆ! Jeśli czekasz na odpowiednią okazję, odpowiedni moment, bo jeszcze nie teraz, bo od jutra, bo za zimno, bo się nie da, bo nie ma czasu – jesteś w błędzie! Nic bardziej mylnego. Zastanów się, co tak właściwie Cię przeraża? Co strasznego jest w osiąganiu marzeń i celów? Pokonywanie przeszkód! Co jest jedną z największych? Ludzie. A właściwie strach przed nimi. Kolejną jest nasza wyobraźnia, która barwnie wyolbrzymia nasze obawy, zniechęcając do podjęcia działania w celu osiągnięcia naszych marzeń.

Myślę, że na mentalność wpływ mają również zasady i przekonania wyniesione z domu. Nie rozmawiaj z nieznajomymi, nie chwal się, bądź dobry, grzeczny, miły i cichy, cierp katusze za popełnione błędy i wiedź ubogie życie, bo kto ubogi, ten szczęśliwy, a bogaty, ten kłamca i złodziej. Nie sugeruję, że w każdej rodzinie i każdym domu powtarza się te zdania, myślę jednak, że jest to dość częste.
Co więc z tym zrobić? Pokonać! To, czego Cię nauczono, jest kolejną przeszkodą. To nie prawda, że niczego nie osiągniesz i że świat chce Cię pożreć żywcem. Owszem, możliwe, że wstawiając nagranie na youtube, publikując linka do bloga, czy zagadując nieznajomego narażamy się na krytykę, ale tak właściwie, co z tego? Czy ma to jakikolwiek wpływ na Ciebie, Twoje życie, Twoje otoczenie? Nie! :) To tylko małe porażki, bez których nie odczułbyś sukcesów. Tak więc bierz się za siebie, zrób pierwszy krok, a potem pójdzie jak z górki! :)


Podsumowując wszystko co przeczytałeś:

  • To Twój świat, Twoje życie, Twoja historia. Pisz je sam, według siebie, według tego, jaki jesteś.
  • Nie przejmuj się opinią innych. Inni zwykle krytykują po to, by zniszczyć Twoją oryginalność!
  • Bądź sobą i twórz siebie. Nie ma nic lepszego, jak wyrażanie siebie poprzez swoje pasje.
  • Osiągaj marzenia. Zrób listę, powieś na ścianie bądź schowaj pod poduszką.
  • Pokonuj przeszkody. Wyobrażaj sobie je jako niskie płoty lub sterty gruzu do przeskoczenia. Używaj wyobraźni!
  • Nie bój się życia. Życie jest tylko jedno, więc żyj tak, byś na starość mógł z dumą powiedzieć, że życie jest wspaniałe.


wtorek, 28 stycznia 2014

Cześć i czołem!

Droga Osóbko,

wnioskuję, że zagubiona w szerokich, głębokich internetach zabłądziłaś, trafiając szczęśliwie na mój blog - witam Cię więc serdecznie! Niech moje ciepłe powitanie wypędzi wszelkie Twoje smuty i zakopie doły, bowiem, kiedy dziś, właśnie teraz, Droga Osóbko, odkryłaś tego bloga, wiedz, że etap pesymizmu, melancholii, nudy, negatywności i, jakkolwiek by go nazywać, złego nastroju, dobiegł końca. Dobiegł końca! Otóż celem tego bloga jest - jak się wkrótce przekonasz - przedstawienie Ci mojego (a może również Twojego?) pozytywnego spojrzenia na świat i wszystkich spraw z nim związanych (które okażą się wg mnie interesujące); blog ten będzie optymistyczny, radosny, szczery i wesoły, a wszystko to po to, by wywołać na Twej twarzy uśmiech, wewnątrz wzbudzić przyjemne ciepełko, czasami może nawet śmiech, a przede wszystkim optyyyyymiiiiiiizm i motywację, które tak kocham!

Masz moje słowo, że wkrótce dowiesz się więcej, że wkrótce bardziej szczegółowo oprowadzę Cię po blogu i opowiem więcej o sobie, wyjaśniając to i owo.

Całusy,
Panna Idealna.


PS.: Nie, nie uważam, że jestem lekiem na zło całego świata, nie uważam się za bohatera mającego wyciągnąć Ciebie, drogi czytelniku, z otchłani pochmurności, moim celem jest jednak udowodnić, że życie jest piękne, szczęście to styl bycia, a problemy w rzeczywistości są błahostkami, na których pokonanie istnieje całe mnóstwo prostych, przyjemnych i darmowych sposobów. Co więcej, wszystko po to, by żyło się lepiej! :)



(zapożyczone z internetu)